„…prześpię czas wielkiej rzeźby z głową ciężką na karabinie…”

„…prześpię czas wielkiej rzeźby z głową ciężką na karabinie…”

Wojna powstaje ze zła i jest złem. Wynika z ludzkich z słabości, których źródłem jest – nienawiść, zazdrość, pazerność i zemsta. Wywołana często przez dewiantów, rządnych władzy, doprowadza do gigantycznych spustoszeń. Jest też postrzegana jako forma samoobrony przed nią, bo w jej zawirowaniach uczestniczą dwie strony  – atakowana i broniąca się . W strategii wojny uczestniczą najeźdźcy i ciemiężeni, zatem jej ciężar rozkłada się między jednymi i drugimi. W konsekwencji, uczestniczące w niej wszystkie siły zbrojne ponoszą jednoznaczną klęskę. 
Tydzień temu odwiedziłam miejsce kaźni znajdujące się w okolicach Świecia n/Wisłą – Mniszek. Zachowało się tam drzewo ze strzępkiem szubienicy. Miejsce to przesiąknięte jest krwią poległych i jak to, w takich wyjątkowych miejscach bywa,  przemawia przeszłością i ostatnim krzykiem zamordowanych. 
Na północny wschód od Świecia, pośród lasów, w pobliżu miejscowości Grupa i Mniszek, podczas drugiej wojny światowej Niemcy dokonali egzekucji 10 000 osób .
Najwięcej zbrodni niemiecki Selbstschutz dokonał tam  na przełomie 1939 i 1940. 
Zginęli przedstawiciele elity intelektualnej, politycznej i gospodarczej, pacjenci szpitala psychiatrycznego w Świeciu ( zamordowano 1350. chorych), jeńcy wojenni i Żydzi. 
Mniszek jest po Piaśnicy  drugim co wielkości cmentarzem nazistowskiego ludobójstwa na Pomorzu. 
3 września 1939 roku Świecie zostało opanowane przez Wehrchmat . Podjęto działania eksterminacyjne. Kierował nimi przysłany z Gdańska Max Ramf.  Szybko rozpoczęły się aresztowania Polaków w ramach akcji – „Inteligencja”. 
Aresztowano ludzi z miasta i powiatu, także i tych, do których mieli osobiste urazy i pretensje. Polacy osadzeni byli w Świeciu, w Luszkówku, Nowem nad Wisłą i w Górnej Grupie. Poddawani byli szykanom i torturom. Rozstrzeliwano Polaków i Żydów. 
Egzekucji dokonywał oddział liczący 30. ludzi. Skazańców stawiających sprzeciw wieszano. Osoby z oznakami życia dobijano łopatami lub zakopywano żywcem.
Do lasów, gdzie dokonywano egzekucje, wstęp był wzbroniony.  Pilnowały tego wystawione warty. Ludzi, którzy usiłowali przekroczyć te nakazy, bez skrupułów mordowano. W połowie 1944 roku Niemcy usiłowali zatrzeć ślady zbrodni. W tym celu użyli grupę jeńców radzieckich, których zmusili do odkopywania i palenia zwłok. W ostatecznym rozrachunku po sześciu tygodniach tych jeńców spotkał ten sam los…
Po wojnie odpowiedzialnością  karną, popełnią w Mniszku i w okolicy, obarczono Alberta Forstera, gauleitera NSDAP i namiestnika Trzeciej Rzeszy w okręgu Gdańsk – Prusy Zachodnie. Niektórzy jednak  ze zbrodniarzy nigdy nie zostali osądzeni.
Pogrzeb ofiar nazistów odbył się na  dawnym żwirowisku  14 września 1947 roku. 
Znajdujące się tam mogiły mają kształt trapezu przypominającego trumnę. 
Centralnym punktem mogiły jest wysoki, betonowy krzyż, u którego podstawy umieszczono gablotę z fragmentami kości i przedmiotami znalezionymi w grobie.  
Po obu stronach mogiły znajduje się 12 bloków kamiennych, poświęconych każdej grupie poległych.
Kultywujemy tradycję pamięci o tych, którzy zginęli wskutek zawirowań wojennych. 
Kolejna wrześniowa rocznica temu sprzyja. Kwiaty i znicze  znowu zapłoną protestem i zadumą  na żołnierskich i cywilnych grobach .
Trzeba pamiętać o takich wydarzeniach, bo są przestrogą i wyzwalają w nas pokorę nad kruchością ludzkiego życia.
Warto też zatrzymać się przez chwilę nad słowami młodego poety, który uczestniczył w wojennych potyczkach …
"Z głową na karabinie" – K. K. Baczyński
Nocą słyszę, jak coraz bliżej
drżąc i grając krąg się zaciska.
A mnie przecież zdrój rzeźbił chyży,
wyhuśtała mnie chmur kołyska.
A mnie przecież wody szerokie
na dźwigarach swych niosły ptaki
bzu dzikiego; bujne obłoki
były dla mnie jak uśmiech matki.
Krąg powolny dzień czy noc krąży,
ostrzem świszcząc tnie już przy ustach,
a mnie przecież tak jak innym
ziemia rosła tęga – nie pusta.
I mnie przecież jak dymu laska
wytryskała gołębia młodość;
teraz na dnie śmierci wyrastam
ja – syn dziki mego narodu.
Krąg jak nożem z wolna rozcina,
przetnie światło, zanim dzień minie,
a ja prześpię czas wielkiej rzeźby
z głową ciężką na karabinie.
Obskoczony przez zdarzeń zamęt,
kręgiem ostrym rozdarty na pół,
głowę rzucę pod wiatr jak granat,
piersi zgniecie czas czarną łapą;
bo to była życia nieśmiałość,
a odwaga – gdy śmiercią niosło.
Umrzeć przyjdzie, gdy się kochało
wielkie sprawy głupią miłością.

   
Jakby nie było, czasami żyć i umrzeć warto…Jednak  śmierć, zgotowana przez innych, 
nie jest nikomu potrzebna.

Krystyna Jadamska – Rozkrut 

Share

Written by:

3 883 Posts

View All Posts
Follow Me :